No i wreszcie stało się. Zapowiadany od tak dawna trawnik ruszył pełną parą. A właściwie to ruszył do pracy mój mąż. Ja ze względu na okoliczności zostałam odsunięta od wszelkich zajęć i nawet grabek do ręki nie wolno mi było początkowo wziąć.
A więc etapy pracy wyglądały tak:
- najpierw wujek z "raciowaniem"
- wujek z "zawlekaniem"
- grabienie podłożą
- wywożenie brył gliny, kamieni i śmieci
- nawożenie ornej ziemi i mieszanie jej z torfem
- grabienie
- sianie
- gabienie
- walcowanie
- podlewanie
A oto efekty:
9 sierpnia
11 sierpnia
19 sierpnia
Trawa Super Wembley, bardzo wytrzymała na deptanie. Nie możemy się już doczekać pierwszego koszenia. Potem zdecydujemy gdzie trzeba będzie dosiać.
Wiem że na razie wygląda to jak koszmar projektanta zieleni. Ale wszystko po kolei. Teraz gdy już się zieleni, mąż przygotowuje teren przy ogrodzeni do nasadzenia krzewów. A w przyszłym roku oczko wodne, pergola, warzywnik na podwyższeniu. No i kiedyś tam w przyszłości altana.
Noo spory kawał trawnika, nie powiem, huk roboty przy zakładaniu. Ale efekt - po 1o dniach zielona, młodziutka murawa - wart poświęceń. Oby trawa dalej rosła tak dobrze!
OdpowiedzUsuńNa tych zdjęciach to tylko ok 1/3 widać. Mąż się mocno napracował
OdpowiedzUsuńAle wielki trawnik!
OdpowiedzUsuńPodziwiam ogrom pracy, ładnie to już wygląda.
Pozdrawiam.
Zapraszam do mnie po wyróżnienie:-) w blogowej zabawie (to prawie łańcuszek św. Antoniego).
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKiedyś myślałem, że samo zakładanie trawnika to nic ciężkiego, ale teraz już wiem, że jest przy nim sporo pracy. Jak dla mnie bardzo fajnie sprawdza się również to, aby używać dobrych nawozów do trawnika https://www.substral.pl/trawnik-nawozy i właśnie dzięki nim możemy osiągnąć idealną zieleń trawy. Ja tak właśnie zamierzam zrobić.
OdpowiedzUsuń