Pamiętacie moją fantazyjną choinę kanadyjską ? No to zdarzył jej się wypadek. W środę, ponieważ wreszcie pogoda pozwoliła zaczęliśmy prace nad trawnikiem. Wujek wjechał swoim traktorkiem żeby "zraciować", a następnie "zawlec" teren pod sianie. I tak nieszczęśliwie mu się przydarzyło, przy obu tych czynnościach zahaczyć o moją choinę. Wczoraj więc przeprowadziłam kolejna akcję ratunkową. mam nadzieję że bardziej skuteczną niż poprzednia, gdyż jodły kalifornijskiej już z nami nie ma.
A oto moi pomocnicy: "Eko-Derma" - do zabezpieczenia uszkodzonej kory, oraz "Korzonek Superstar" dla wspomagania systemu korzeniowego.
A to ja przy pracy. Uszkodzenia kory niestety jak widać są dość rozległe. Ja jak zwykle nie tracę nadziei.
o, ładna i duża ta choina... była;-) dżart. ale jedna zapleciona odnoga pewnie padnie...
OdpowiedzUsuńNawet tak nie żartuj Megi. Strasznie by mi było jej szkoda
OdpowiedzUsuń