Pisałam już kiedyś o mojej biało fioletowej Saintpauli. Ale nie jest to jedyny fiołek afrykański w moim domu. Już ponad trzy lata temu, dostaliśmy z mężem na nasze pierwsze wspólne mieszkanie fioletowego niewielkiego fiołka. Nigdy nie próbowałam rozmnażania od listka, zrażona licznymi niepowodzeniami teściowej. Rósł on sobie bardzo ładnie, przez długi czas w ogóle nie ruszany. Wypuścił liczne odnogi, które same się ukorzeniły i wiosną tego roku przestał mieścić się w doniczce. Wyjęłam go więc delikatnie, rozdzieliłam i tak powstały mi cztery całkiem dorodne roślinki.
Ponieważ w domu mam parapety jedynie z wystawą północną i południową, fiołki latem przy bardzo nasłonecznionym oknie trochę cierpiały, ale teraz gdy zrobiło się chłodniej rozpoczęły kwitnienie.
Przepięknie Ci wyszło to ostatnie zdjęcie z tym zbliżeniem kwiatu ... A fiolet to też mój ulubiony kolor w kwiatach.
OdpowiedzUsuńBędę to samo musiała zrobić ze swoim , bo mi już wychodzi z doniczki :-). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż mi się to zdarzyło zrobić z fiołkiem afrykańskim, co ciekawe, tylko jeden się rozrósł w ten sposób.
OdpowiedzUsuńCo do fiołków na południowym parapecie to ja rozwiązałam problem zbyt mocnego nasłonecznienia przyklejając na szybę w dolnej części pas folii, którą przykleja się na okna łazienkowe, takiej w kwadraciki. :) Pięknie rosły i liście przestały obumierać. Niestety, nie było to zachwycające pod względem estetyki okna... ;)
Moje fiołki mama rozdzieliła i sobie rosną, trzymam na zachodnim parapecie. Próbowałam raz od listka wyhodować nową roślinkę. Do słoiczka nalałam trochę wody i włożyłam listek z ogonkiem, po długim czasie pojawiły się korzonki i maleńkie listki. Gdy największy listek miła około 1 cm wielkości to wsadziłam do ziemi i przez dwa tygodnie ładnie sobie rósł, aż przestał. Dopiero po fakcie rodzinka się przyznała, że go zalali, bo codziennie go podlewali, żeby nie uschnął. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię fiołki afrykańskie, ale niestety nie mam sukcesów w ich hodowli... O rozmnażaniu to już nie wspomnę. Najdłużej roślinka uchowała się u mnie 4 lata. Ale na pewno będę próbować jeszcze (nie) raz :-D
OdpowiedzUsuń