Kupiłam dziś mojej mamie tą książkę z okazji jej urodzin. Nie bez przyczyny wybrałam właśnie ją. W tym roku po raz pierwszy suszyłyśmy swoje własne zioła. Mamy tymianek i oregano, a mama ma jeszcze trochę bazylii.
W przyszłym roku chcę poszerzyć moje zapasy. Szczególnie o lawendę, lubczyk, miętę, może jeszcze szałwię i rozmaryn.
Zeskanowałam sobie już co ciekawsze strony w książce, żeby mieć je pod ręką w razie potrzeby.
Książka wydaje się być bardzo ciekawa. Każda roślina opisana jest na osobnej stronie, ilustrowana ładnym zdjęciem. Można w niej znaleźć krótkie informacje i o uprawie i o pochodzeniu, a także o przydatności w kuchni, oraz o zbiorach.
A wy? Czy suszycie zioła?
Moja mama co roku suszy ogromne ilości ziół, które używa również w dużych ilościach, a resztę rozdaje rodzinie. Ja zostałam zaopatrzona w oregano, tymianek (wielki wór, bo to dobra przyprawa do drobiu i ryb oraz świetna herbatka na przeziębienie i nie tylko), rozmaryn (wystarczy odrobina, żeby jedzenie przeszło smakiem), majeranek i CZĄBER. Polecam cząber ogromnie, bo łatwo się uprawia, a pasuje do każdej potrawy (szczególnie ponoć do strączkowych, ale ja dodaje niemal do wszystkiego).
OdpowiedzUsuńA książka wygląda na bardzo ładną :-)
Mięta pieprzowa, melisa bardzo dobre bezproblematyczne, i jeszcze rozrastają się jak chwasty - szybko i rozlegle. Wszystkie zioła, z których zbiera się liście można zbierać kilka razy w sezonie. Przez to może być jedna czy dwie roślinki. I jeszcze szałwia lekarska może być na rabatce jako kwiatek i tylko czasem ołupi się ją z liści i też odrośnie. Potem w zimie można sobie komponować herbatki własne.
OdpowiedzUsuń